28 kwietnia 2008, 17:45
Od tygodnia zamieniliśmy ze sobą jedno słowo. Nie mam pretensji. Tylko nie rozumiem dlaczego czuję, że jest inaczej niż on mówi. Dzisiaj, na przerwie patrzyliśmy na siebie z odległości około dwudziestu metrów, siedział sam na ławce. Tak bardzo chciałam do niego podejść chociaż wiedziałam, że nie mogę. A potem już nie siedział sam więc i tak nic by nie wyszło. Jeszcze dwa tygodnie temu byliśmy ze sobą prawie cały czas, a teraz nie mam nawet odwagi, żeby do niego podejść. Szanuję jego decyzję i go rozumiem. Szkoła powinna być najważniejsza, przynajmniej na razie. A tymczasem mam jeszcze dwa miesiące, żeby popatrzeć, czyli jedyne co mi zostało. Dzisiaj mało brakowało, a powiedziałabym mu co czuję ale, żeby coś powiedzieć trzeba podejść. No właśnie i w tym tkwi problem... Ale chciałabym usłyszeć z jego ust, że naprawdę jestem mu obojętna i, że niczego nie będzie żałować.